wtorek, 18 marca 2014

The next day

Pukanie wyłoniło się z rytmu dudnienia w mojej czaszce,upartemu stukaniu towarzyszyło uparte zawodzenie. Ostatnie jedwabne nici mojego snu zostały rozwiane, rozpoznałam głos wołający mnie z korytarza.
-Rozalie!!! Wstawaj!- to mój brat mnie tak dręczył. -Wszyscy prefektci mają być na zebraniu!-
-Idź do diabła...przecież nie śpię.-syknęłam. Gdy tylko pukanie ustało, zsunęłam nogi z łóżka. Tuziny przyjemnych rozbłysków wspomnień z zeszłej nocy wróciło do mojej głowy. Ja pierdziu! To była dopiero noc! Cały Hogwart balował i nikt nie szedł spać wcześniej niż w okolicach piątej rano. Teraz była 10 rano. Heh tylko pięć godzin snu...jak przez nich zbrzydnę to będą mieć awanturę...przecież dla urody śpi się 8 godzi! Poszłam do mojej łazienki. Odgarnęłam moje długie jasne włosy i w ogóle cała resztę. Potrzebowałam szybkiego odświeżenia...przecież nie mogę się spóźnić na to głupie zebranie. Tak więc po 10 minutach (jak na mnie to naprawdę jest to sprint) wyglądałam dobrze, ale ja zawsze muszę wyglądać idealnie! Tak więc klnąc na głupotę tych co właśnie teraz zwołali to spotkanie wyszłam z pokoju mało nie przewróciwszy mojego brata również prefekta. Wyszliśmy z naszego pokoju wspólnego i skierowaliśmy się do Wielkiej Sali. Jak wiadomo w czasie narad inni uczniowie nie mają tu wtedy wstępu. Zdziwiła mnie ta narada w końcu ostatnia była 2 lata temu...weszliśmy więc do środka dumnym krokiem.
Przy stole siedzieli już prefekci z pozostałych domów. Z tego co zdążyłam zauważyć to nikt nie wiedział dlaczego tak nagle ją zwołano. Myślałam ,że mnie zaraz szlag jasny trafi na miejscu. Czemu, czemu wolne miejsca były tylko obok szlamy i zdrajcy z gryffindoru!!!??? Niechętnie usiedliśmy obok nich. Zaraz, zaraz coś mi się tu nie zgadzało...dlaczego tu są obecni ci gryfoni co mnie zaczepiali na balu?! I grupki od przemądrzałych Krukonów i z kretyniałych Puchonów?!
-Prefekci Slytherinu jak rozumiem dopiero parę minut temu dowiedzieli się o zebraniu?!-spytał nas Dumbledore.
-Tak, panie Dyrektorze..Czy my też mamy zwołać najlepszych z naszego domu?-odparłam pytaniem.
-Jak najbardziej, panienko Malfoy.
Wstałam od  stołu i wróciłam do pokoju wspólnego po najlepszych z nas to znaczy zaraz po mnie i Draconie. Na kanapie z butelką ognistej whisky siedział Blaise.
-Wstawaj! I zostaw to do cholery!-powiedziałam  nakazując mu iść za mną.
-Eeee a o co biega?
-Dyro kazał mi zebrać najlepszych z naszego domu. A ty jakimś cudem się kwalifikujesz. Dobra Blaise gadaj gdzie jest Drake, Teodor, Pansy, Astoria i te dwa pachołki Dracona.
Podrapał się po głowie i opitym w szluga głosem odparł.
-No, twój facet jest na treningu, Teo ,Crabbe i Goyle w kuchni żrą, a twoje przyjaciółeczki to zapewne w dominotorium.-
-Ok. Pamiętaj przy dyrektorze nic nie gadaj tym swoim pijackim bełkotem.
Szybko zebrałam  ekipę i ruszyliśmy do Wielkiej Sali.
-Zaskakujące 5 minut i zebraliście najlepszych.
-Tak jest dyrektorze, w końcu jesteśmy ślizgonami.-z dumą powiedzieliśmy.
Usiedliśmy.
-Dobrze skoro jesteśmy tu wszyscy ci co mieli być, to informuje was, że jako ci najzdolniejsi będziecie patrolować korytarze na równi z nauczycielami. Niestety nie mogę wam powiedzieć nic oprócz tego ,że Hogwart może być w niebezpieczeństwie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Follow us on Facebook