Draco usiłował uratować to co zostało z mojego dobrego sobotniego humoru. Wyszliśmy z pokoju wspólnego i udaliśmy się do wielkiej sali, by zjeść porządne pocieszające śniadanie. Co w praktyce oznaczało trifle z malinami i sok dyniowy dla mnie a dla niego piwo kremowe i czekoladową trufle. Oczywiście nie próbował naprawiać sytuacji usprawiedliwieniem tych idiotów z Gryffindoru, bo i po co? Sama musiałam znaleźć sposób na całkowitą poprawę mojego humoru. Mimo dobrego śniadania nadal byłam zła. Ja jedna z prefektów slytherinu mam szlaban razem z tamtymi ciołkami. A za co? Za to ,że zgłosiłam naruszenie przez nich regulaminu. Dobra, sama nie jestem osobą przepisową, a jak wiadomo wykorzystam każda okazje by tamci zapłacili za to,że ich zasrany "święty Potter" zdeptał mój i mojego brata honor, gdy na pierwszym roku chcieliśmy się z nim zaprzyjaźnić. A najlepsze było to ,że kare z nimi oprócz mnie mieli także odbywać Astoria Greengrosses i mój brat.
-Dyrekcja jest w cholerę słaba.-zaczął pijąc piwo kremowe. -Potrafi się odnaleźć tylko przez faworyzacje jednego z domów.-dodał
-Na ich zgubę wybrali niewłaściwy dom-odparłam kończąc moje trifle z malinami.
Draco spojrzał mi prosto w oczy.
-Roza. Trzeba o tym powiedzieć ojcu, oni są zagrożeniem dla takich jak my.
-Podoba mi się bracie twój pomysł.-stuknęłam różdżką w stół. -Ale to na razie jest sprawa pomiędzy nami a tymi zakochanymi w szlamach zdrajcach. Najpierw musimy mieć mocne dowody a nie takie gówno. Ja to dobrze wiem, ty też i inni ślizgoni oraz dyrekcja, powiem ci teraz jedno zdobędę dowody,że powinni odwołać dyrektora i grubego gajowego. A co za tym idzie pogrążymy gryfonów gdy zabraknie ich miłośników.-wypiłam ostatni łyk z mojej szklanki soku dyniowego, rozkoszując się odgłosami aprobaty od wtajemniczonych.
Uczniowie ginęli bez śladu. To wiedzieliśmy akurat wszyscy. A ja wiedziałam coś więcej i dlatego byłam niebezpieczna dla zamieszanego w to z całą pewnością dyrektora i idiotycznego półolbrzyma. Ale nie mieli odwagi mnie ani mojego brata tchnąć, bo ojciec nieźle by ich udupił. Lecz nie przeszkadzało im to w dawaniu nam szlabanów.
***
Matko! Miałam olbrzymią ochotę rzucić Avada Kedavrę na tą trójkę zjebów. Albo chociaż Cruciatusa...Zamiast tego po prostu rzuciłam im moje zwykłe pogardliwe spojrzenie. Całą szóstką czekaliśmy na starą Mc Gonagll, gdy w końcu raczyła się zjawić oznajmiła nam ,że karę będziemy odbywać u gajowego. No nie jeszcze czego?! Nie mam zamiaru być kolejną ofiarą olbrzyma,który nie umie się hamować. Rzuciłam wyzywające spojrzenie na Mc Gonagall.
-A z jakiej racji my mamy odbywać karę?-wskazałam na siebie, Draco i Astorie.
Mc Gonagall wywróciła oczy ku niebu.
-Ile razy mam powtarzać ,że to za używanie nieodpowiedniego słownictwa. A teraz jeśli nie chcecie mieć kary również za tydzień raczcie być cicho.- zaczęła nas prowadzić ku chacie Ruberusa Hagrida. Zostawiła nas z nim a on kazał robić nam przy swoich stworach. Oparłam się o furtkę wybiegu gryfa. Nie mam najmniejszego zamiaru zbliżać się do tego stwora. Posłuszne pieski Dumbledora jak miałam w zwyczaju nazywać gryfonów zabrały się za czyszczenie tego syfu. Draco i Astoria gdzieś zniknęli...wolę nie wdawać się w strzegóły. Tak czy siak w tym ohydnym miejscu byłam ja i trójka warty Pottera.
-Te Blond Franca, może byś tak wzięła się do roboty?!-krzyknął na mnie rudzielec.
-Hmm to jest robota dla takich jak ty...a ja nie mam zamiaru cię wyręczać.-odparłam
Musiałam wkurzyć bliznowatego, wyciągnął w moim kierunku różdżkę
-Słuchaj no Malfoy! Albo to sprzątasz...
-Albo co..-odparłam wymierzając do niego z różdżki. -Pójdziesz jak każdy gfryfonik,który dostał bęcki z płaczem do mamusi...-dodałam ze śmiechem -A nie sorry twoich starych już nie ma.-
Usłyszałam jak pod nosem Granger szepcze "bezczelna pinda". Spojrzałam na nią i wysyczałam "Zamknij się głupia szlamo." Po czym bez konieczności wymawiania rzuciłam na nich magią werbalną Imperius. Grzecznie posprzątali mój sektor, gdy tylko skończyli wyczyściłam im pamięć, ale przed tym za pomocą zaklęcia rzuciłam ich do zagrody gryfa. I dopiero dokonałam dzieła. Przecież zbliżanie się do zwierzęcia tak niebezpiecznego było zabronione. Krzykiem zawołałam gajowego. Gdy przyszedł byłam gotowa dopełnić zemstę na nich. Zaczęłam mu tłumaczyć ,że gdy się odwróciłam po skończeniu czyszczenia mojego sektoru, pokazałam mu czysty boks testrali, usłyszałam jak oni drażnią gryfa...Skoczył do nich a ja spokojnie wyszłam i wróciłam do pokoju wspólnego ślizgonów. Na odchodne szepnęłam
"Nie złość nigdy Rozy." Byłam pewna ,że za to dostanie im się kolejny szlaban.
-Dyrekcja jest w cholerę słaba.-zaczął pijąc piwo kremowe. -Potrafi się odnaleźć tylko przez faworyzacje jednego z domów.-dodał
-Na ich zgubę wybrali niewłaściwy dom-odparłam kończąc moje trifle z malinami.
Draco spojrzał mi prosto w oczy.
-Roza. Trzeba o tym powiedzieć ojcu, oni są zagrożeniem dla takich jak my.
-Podoba mi się bracie twój pomysł.-stuknęłam różdżką w stół. -Ale to na razie jest sprawa pomiędzy nami a tymi zakochanymi w szlamach zdrajcach. Najpierw musimy mieć mocne dowody a nie takie gówno. Ja to dobrze wiem, ty też i inni ślizgoni oraz dyrekcja, powiem ci teraz jedno zdobędę dowody,że powinni odwołać dyrektora i grubego gajowego. A co za tym idzie pogrążymy gryfonów gdy zabraknie ich miłośników.-wypiłam ostatni łyk z mojej szklanki soku dyniowego, rozkoszując się odgłosami aprobaty od wtajemniczonych.
Uczniowie ginęli bez śladu. To wiedzieliśmy akurat wszyscy. A ja wiedziałam coś więcej i dlatego byłam niebezpieczna dla zamieszanego w to z całą pewnością dyrektora i idiotycznego półolbrzyma. Ale nie mieli odwagi mnie ani mojego brata tchnąć, bo ojciec nieźle by ich udupił. Lecz nie przeszkadzało im to w dawaniu nam szlabanów.
***
Matko! Miałam olbrzymią ochotę rzucić Avada Kedavrę na tą trójkę zjebów. Albo chociaż Cruciatusa...Zamiast tego po prostu rzuciłam im moje zwykłe pogardliwe spojrzenie. Całą szóstką czekaliśmy na starą Mc Gonagll, gdy w końcu raczyła się zjawić oznajmiła nam ,że karę będziemy odbywać u gajowego. No nie jeszcze czego?! Nie mam zamiaru być kolejną ofiarą olbrzyma,który nie umie się hamować. Rzuciłam wyzywające spojrzenie na Mc Gonagall.
-A z jakiej racji my mamy odbywać karę?-wskazałam na siebie, Draco i Astorie.
Mc Gonagall wywróciła oczy ku niebu.
-Ile razy mam powtarzać ,że to za używanie nieodpowiedniego słownictwa. A teraz jeśli nie chcecie mieć kary również za tydzień raczcie być cicho.- zaczęła nas prowadzić ku chacie Ruberusa Hagrida. Zostawiła nas z nim a on kazał robić nam przy swoich stworach. Oparłam się o furtkę wybiegu gryfa. Nie mam najmniejszego zamiaru zbliżać się do tego stwora. Posłuszne pieski Dumbledora jak miałam w zwyczaju nazywać gryfonów zabrały się za czyszczenie tego syfu. Draco i Astoria gdzieś zniknęli...wolę nie wdawać się w strzegóły. Tak czy siak w tym ohydnym miejscu byłam ja i trójka warty Pottera.
-Te Blond Franca, może byś tak wzięła się do roboty?!-krzyknął na mnie rudzielec.
-Hmm to jest robota dla takich jak ty...a ja nie mam zamiaru cię wyręczać.-odparłam
Musiałam wkurzyć bliznowatego, wyciągnął w moim kierunku różdżkę
-Słuchaj no Malfoy! Albo to sprzątasz...
-Albo co..-odparłam wymierzając do niego z różdżki. -Pójdziesz jak każdy gfryfonik,który dostał bęcki z płaczem do mamusi...-dodałam ze śmiechem -A nie sorry twoich starych już nie ma.-
Usłyszałam jak pod nosem Granger szepcze "bezczelna pinda". Spojrzałam na nią i wysyczałam "Zamknij się głupia szlamo." Po czym bez konieczności wymawiania rzuciłam na nich magią werbalną Imperius. Grzecznie posprzątali mój sektor, gdy tylko skończyli wyczyściłam im pamięć, ale przed tym za pomocą zaklęcia rzuciłam ich do zagrody gryfa. I dopiero dokonałam dzieła. Przecież zbliżanie się do zwierzęcia tak niebezpiecznego było zabronione. Krzykiem zawołałam gajowego. Gdy przyszedł byłam gotowa dopełnić zemstę na nich. Zaczęłam mu tłumaczyć ,że gdy się odwróciłam po skończeniu czyszczenia mojego sektoru, pokazałam mu czysty boks testrali, usłyszałam jak oni drażnią gryfa...Skoczył do nich a ja spokojnie wyszłam i wróciłam do pokoju wspólnego ślizgonów. Na odchodne szepnęłam
"Nie złość nigdy Rozy." Byłam pewna ,że za to dostanie im się kolejny szlaban.
Interesujący rozdział!
OdpowiedzUsuńZaczam do mnie :)
http://ccuriouslovee.blogspot.com/
Zapraszam*
Usuń