-Roza....Roza...Roza- wpadł do mojego dominotorium Draco podniecony czymś jak nie wiem co. Bez emocji podniosłam na niego wzrok z nad "Czarownicy", co znowu on od mnie chciał? Po wczorajszym przez większość dnia powstrzymywania się od pawia, który mógł wylecieć w każdym momencie, dlatego że musiałam po części na własne życzenie wysłuchać opery mydlanej o "wielkiej miłości mego brata do mojego największego wroga" nie miałam ochoty słuchać co go tak pod jarało, bo wiedziałam ,że mi się to niezbyt spodoba.
-Co nie chcesz wiedzieć?-spytał z zawiedzioną miną, przysięgłabym ,że drgnął mu podbródek... Merlinie przez Pottera on zaczyna zachowywać się jak jakiś gryfon bez kręgosłupa
-Ehhh, no dobra z czym przyłazisz?-spytałam przewracając oczami i napiłam się soku dyniowego.
Zrobił pauzę by podwyższyć (daremnie) napięcie, po czym wypalił jednym tchem
-Harry zabiera nas dzisiaj na koncert "Fatalnych Jędz"
-Chwila...-uniosłam brew -Co oznacza w waszym słowniku "nas"?-
-Eee no , zaprosił mnie, ciebie, Hermionę i Rona....- spojrzałam na niego jakby powiedział jakiś nie smaczny żart. To było mocno nie smaczne, ale niestety nie okazało się żartem. Mało nie zakrztusiłam się sokiem dyniowym. Potter zamierzał się wkupić w moją łaskę za pomocą koncertu jednego z moich ulubionych zespołów...nie doczekanie jego. Ale nikt nie mówił ,że nie mogę wykorzystać jego nad pospolitej durnoty.
-Serio? A niby czemu mam iść ?-spytałam nie dając poznać Dracowi ,że zastanawiam się nad tą propozycją. -Chyba nie sądzisz, że zniosę jeszcze kilka godzin z pieprzonym złotym trio...
-Siostra..-złapał mnie za rękę ,którą zamaszyście gestykulowałam -Przecież nie proszę cię byś była do nich miła, tylko byś ze mną i z nimi poszła bo wiem jak ty kochasz koncerty.-dokończył.
-Czyli pod sumuwując chcesz bym z wami poszła bo lubię FJ ,a jednocześnie nie zmuszasz mnie bym ich tolerowała?
-Jasne, siostra. Przecież wiem ,że ty choćbym rzucił na ciebie Imperiusa...chwila to dobry pomysł..
-Że co?! Możesz sobie pomarzyć ,że ci na to pozwolę D.-odparłam mrużąc oczy.
-Żartowałem...-roześmiał się.
-No ja myślę..-również się zaśmiałam
-To pójdziesz?
-Tak, no sorry nie przegapię koncertu Fatalnych Jędz, a jak już wspomniałaś skoro nie muszę być do nich milutka...
-Dzięki, dzięki ,dzięks ,że się zgodziłaś.
-Nie dziękuj...zmieniasz się w bezkręgosłupowca...-mruknęłam na nowo zatapiając się w czasopiśmie "Czarownica" Draco usiadł obok mnie.
-Nie masz nic do roboty? Choćby randka z bliznowatym?-spytałam uszczypliwie gdy zaczął mnie dźgać różdżką.
-Nie-e Harry ma trening a za godzinę wybieramy się na koncert.-uśmiechnął się
-Yhy, wprost bajecznie...-mruknęłam przeglądając czasopismo gdy nagle na trafiłam na wywiad z Granger. Uśmiechnęłam się ironicznie.
-Draco zobacz, hmm oj pikatnie.-wskazałam na artykuł o Granger. Spojrzał razem ze mną do "Czarownicy" przeczytałam na głos nie które fragmenty...
"Talenty Hogwartu bez tajemnic"...parsknęłam śmiechem, ona talentem Hogwartu?! Normalnie zdycham ze śmiechu. "Hermiona Jean Granger to pochodząca z mugolskiej rodziny czarownica, która jest przekonana o swojej "wielkiej"inteligencji ,która tak naprawdę graniczy z inteligencją gnoma. Według innych uczniów z jej rocznika nikt jeszcze nie widział jej bez nosa w książce...czyż osoba inteligentna zajmowała by się przez większość teorią magii niż praktyką? Nie sądzę. Spytałam grupkę uczennic, które dość często mają z nią lekcje o jej charakter.
"Granger? Pyta się pani o jej charakter? Tu nie trzeba być geniuszem by dość do wniosku ,że jej w ogóle nie powinno być w Hogwarcie. Jest okropnie przemądrzała, zadaje bezsensowne pytania na które w naszej magicznej społeczności odpowiedź zna nawet dziecko. Mało tego kilka miesięcy temu próbowała zniecić bunt skrzatów domowych , na drugim roku przynajmniej według nas nie została spetryfikowana przez przypadek, i wcale się nie dziwimy dziedzicowi Slytherina,że chciał ją zabić. Może nie wygląda na taką, ale jakimś cudem kręci się w okół niej dużo chłopaków, a przecież ona jest potwornie brzydka. No błagam jej zęby są jak u wiewiórki lub u bobra. Faktycznie jest dobra z większości przedmiotów...więc całkiem możliwe ,że używa eliksiru miłosnego, który jest zakazany w Hogwarcie. Ale jak wszyscy doskonale wiedzą ona dość często łamie przepisy..." Po przeczytaniu tego zaniosłam się z Draconem donośnym śmiechem. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-No co to ,że chodzę z Pottrem nie znaczy ,że lubię tą szlamę.-odparł.
-Chociaż tyle..-powiedziałam pod nosem...Godzina szybko minęła, nie przebierałam się bo i tak mój strój był dobry na koncert. Wyszłam razem z bratem do sali wejściowej, gdzie jak zdążyłam zauwarzyć oprócz rudego, szlamy, bliznowatego czeka tam na nas jeszcze trójka gryfonów.
-Popatrz, idzie ta dziewczyna, który ciągle pogardliwy ma ton, ależ jej włosy lśnią.-powiedzieli dwaj identyczni rudzielce szeptem do wysokiego ciemnego blondyna, który nie raz próbował zwrócić na siebie moją uwagę. Posłał mi szeroki uśmiech i zlustrował mnie od stóp do głowy, pojawił mu się błysk w oku... na mojej twarzy pojawił się grymas. Najlepiej zrobi nic nie mówiąc jeśli chce żyć.
-Witajcie.-powiedział Wybraniec przytulając się do mojego bliźniaka, spojrzałam na nich wzrokiem ,który mówił ,że zaraz z haftuje.
-Dobra baranie stado, idziemy na ten koncert czy nie?-spytałam podpierając się rękami na biodrach.
-Miła jak zawsze...-mruknął Ronald Weasley. Nawet nie zaszczyciłam go spojrzeniem.
-A ty nadal na samym dnie drabiny społecznej?-odparłam. Draco zakrył dłonią usta by nie wybuchnąć głośnym śmiechem. Spojrzałam po nich wszystkich z wyższością.
-No po co się pytam jak wiadomo,że tyn Weasley nigdy nie będziesz na szczycie...-dodałam przesłodzonym wrednym głosem.
-Oż ty wredna...- wycelował we mnie różdżką. Draco i ten blond gryfon zasłonili mnie i wycelowali w niego swoimi różdżkami.
-Ron, odłóż różdżkę, proszę.-powiedział blondyn.
-Yghr, dobra.-mruknął.
Ruszyliśmy w drogę, szłam z tyłu bo naprawdę nie chciałam oglądać yaoi z moim bratem w roli głównej. Potknęłam się i mało nie upadłam, gdyby ten gryfon mnie nie złapał.
-Dzięki.-odparłam zgodnie z obowiązującą etykietą. Przelotnie na niego spojrzałam, jeny przypominał mi Drake'a.
-Nie dziękuj.-
-To mój tekst...-uniosłam lekko kąciki ust -A tak w ogóle jak się nazywasz gryfonie?-spytałam
Rudzielce przed nami parsknęły -Widzisz, mieliśmy racje...ona nawet nie wie kim ty jesteś...-
Blondyn ani trochę się nie zmieszał i odparł - Aleksy Calario.-
Hmmm coś mi to mówiło...Calario, Calario...olśniło mnie.
-A to ty...naprawdę miałeś i raczej nadal masz niezły tupet .-odparłam jadowicie przypominając sobie ,że to on przeszkodził mi i Drake'owi w pewnej rzeczy po balu.
-Sorry, nie chciałem wtedy wam przeszkodzić.
-Yhym jasne...a ten plan który układałeś przez cały miesiąc przed balem.-wtrącił się jeden z Weasleyów.
-Zamknij się Fred, albo cię zaraz zabiję..-warknął widząc moje zwężające się oczy
-Co nie chcesz wiedzieć?-spytał z zawiedzioną miną, przysięgłabym ,że drgnął mu podbródek... Merlinie przez Pottera on zaczyna zachowywać się jak jakiś gryfon bez kręgosłupa
-Ehhh, no dobra z czym przyłazisz?-spytałam przewracając oczami i napiłam się soku dyniowego.
Zrobił pauzę by podwyższyć (daremnie) napięcie, po czym wypalił jednym tchem
-Harry zabiera nas dzisiaj na koncert "Fatalnych Jędz"
-Chwila...-uniosłam brew -Co oznacza w waszym słowniku "nas"?-
-Eee no , zaprosił mnie, ciebie, Hermionę i Rona....- spojrzałam na niego jakby powiedział jakiś nie smaczny żart. To było mocno nie smaczne, ale niestety nie okazało się żartem. Mało nie zakrztusiłam się sokiem dyniowym. Potter zamierzał się wkupić w moją łaskę za pomocą koncertu jednego z moich ulubionych zespołów...nie doczekanie jego. Ale nikt nie mówił ,że nie mogę wykorzystać jego nad pospolitej durnoty.
-Serio? A niby czemu mam iść ?-spytałam nie dając poznać Dracowi ,że zastanawiam się nad tą propozycją. -Chyba nie sądzisz, że zniosę jeszcze kilka godzin z pieprzonym złotym trio...
-Siostra..-złapał mnie za rękę ,którą zamaszyście gestykulowałam -Przecież nie proszę cię byś była do nich miła, tylko byś ze mną i z nimi poszła bo wiem jak ty kochasz koncerty.-dokończył.
-Czyli pod sumuwując chcesz bym z wami poszła bo lubię FJ ,a jednocześnie nie zmuszasz mnie bym ich tolerowała?
-Jasne, siostra. Przecież wiem ,że ty choćbym rzucił na ciebie Imperiusa...chwila to dobry pomysł..
-Że co?! Możesz sobie pomarzyć ,że ci na to pozwolę D.-odparłam mrużąc oczy.
-Żartowałem...-roześmiał się.
-No ja myślę..-również się zaśmiałam
-To pójdziesz?
-Tak, no sorry nie przegapię koncertu Fatalnych Jędz, a jak już wspomniałaś skoro nie muszę być do nich milutka...
-Dzięki, dzięki ,dzięks ,że się zgodziłaś.
-Nie dziękuj...zmieniasz się w bezkręgosłupowca...-mruknęłam na nowo zatapiając się w czasopiśmie "Czarownica" Draco usiadł obok mnie.
-Nie masz nic do roboty? Choćby randka z bliznowatym?-spytałam uszczypliwie gdy zaczął mnie dźgać różdżką.
-Nie-e Harry ma trening a za godzinę wybieramy się na koncert.-uśmiechnął się
-Yhy, wprost bajecznie...-mruknęłam przeglądając czasopismo gdy nagle na trafiłam na wywiad z Granger. Uśmiechnęłam się ironicznie.
-Draco zobacz, hmm oj pikatnie.-wskazałam na artykuł o Granger. Spojrzał razem ze mną do "Czarownicy" przeczytałam na głos nie które fragmenty...
"Talenty Hogwartu bez tajemnic"...parsknęłam śmiechem, ona talentem Hogwartu?! Normalnie zdycham ze śmiechu. "Hermiona Jean Granger to pochodząca z mugolskiej rodziny czarownica, która jest przekonana o swojej "wielkiej"inteligencji ,która tak naprawdę graniczy z inteligencją gnoma. Według innych uczniów z jej rocznika nikt jeszcze nie widział jej bez nosa w książce...czyż osoba inteligentna zajmowała by się przez większość teorią magii niż praktyką? Nie sądzę. Spytałam grupkę uczennic, które dość często mają z nią lekcje o jej charakter.
"Granger? Pyta się pani o jej charakter? Tu nie trzeba być geniuszem by dość do wniosku ,że jej w ogóle nie powinno być w Hogwarcie. Jest okropnie przemądrzała, zadaje bezsensowne pytania na które w naszej magicznej społeczności odpowiedź zna nawet dziecko. Mało tego kilka miesięcy temu próbowała zniecić bunt skrzatów domowych , na drugim roku przynajmniej według nas nie została spetryfikowana przez przypadek, i wcale się nie dziwimy dziedzicowi Slytherina,że chciał ją zabić. Może nie wygląda na taką, ale jakimś cudem kręci się w okół niej dużo chłopaków, a przecież ona jest potwornie brzydka. No błagam jej zęby są jak u wiewiórki lub u bobra. Faktycznie jest dobra z większości przedmiotów...więc całkiem możliwe ,że używa eliksiru miłosnego, który jest zakazany w Hogwarcie. Ale jak wszyscy doskonale wiedzą ona dość często łamie przepisy..." Po przeczytaniu tego zaniosłam się z Draconem donośnym śmiechem. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-No co to ,że chodzę z Pottrem nie znaczy ,że lubię tą szlamę.-odparł.
-Chociaż tyle..-powiedziałam pod nosem...Godzina szybko minęła, nie przebierałam się bo i tak mój strój był dobry na koncert. Wyszłam razem z bratem do sali wejściowej, gdzie jak zdążyłam zauwarzyć oprócz rudego, szlamy, bliznowatego czeka tam na nas jeszcze trójka gryfonów.
-Popatrz, idzie ta dziewczyna, który ciągle pogardliwy ma ton, ależ jej włosy lśnią.-powiedzieli dwaj identyczni rudzielce szeptem do wysokiego ciemnego blondyna, który nie raz próbował zwrócić na siebie moją uwagę. Posłał mi szeroki uśmiech i zlustrował mnie od stóp do głowy, pojawił mu się błysk w oku... na mojej twarzy pojawił się grymas. Najlepiej zrobi nic nie mówiąc jeśli chce żyć.
-Witajcie.-powiedział Wybraniec przytulając się do mojego bliźniaka, spojrzałam na nich wzrokiem ,który mówił ,że zaraz z haftuje.
-Dobra baranie stado, idziemy na ten koncert czy nie?-spytałam podpierając się rękami na biodrach.
-Miła jak zawsze...-mruknął Ronald Weasley. Nawet nie zaszczyciłam go spojrzeniem.
-A ty nadal na samym dnie drabiny społecznej?-odparłam. Draco zakrył dłonią usta by nie wybuchnąć głośnym śmiechem. Spojrzałam po nich wszystkich z wyższością.
-No po co się pytam jak wiadomo,że tyn Weasley nigdy nie będziesz na szczycie...-dodałam przesłodzonym wrednym głosem.
-Oż ty wredna...- wycelował we mnie różdżką. Draco i ten blond gryfon zasłonili mnie i wycelowali w niego swoimi różdżkami.
-Ron, odłóż różdżkę, proszę.-powiedział blondyn.
-Yghr, dobra.-mruknął.
Ruszyliśmy w drogę, szłam z tyłu bo naprawdę nie chciałam oglądać yaoi z moim bratem w roli głównej. Potknęłam się i mało nie upadłam, gdyby ten gryfon mnie nie złapał.
-Dzięki.-odparłam zgodnie z obowiązującą etykietą. Przelotnie na niego spojrzałam, jeny przypominał mi Drake'a.
-Nie dziękuj.-
-To mój tekst...-uniosłam lekko kąciki ust -A tak w ogóle jak się nazywasz gryfonie?-spytałam
Rudzielce przed nami parsknęły -Widzisz, mieliśmy racje...ona nawet nie wie kim ty jesteś...-
Blondyn ani trochę się nie zmieszał i odparł - Aleksy Calario.-
Hmmm coś mi to mówiło...Calario, Calario...olśniło mnie.
-A to ty...naprawdę miałeś i raczej nadal masz niezły tupet .-odparłam jadowicie przypominając sobie ,że to on przeszkodził mi i Drake'owi w pewnej rzeczy po balu.
-Sorry, nie chciałem wtedy wam przeszkodzić.
-Yhym jasne...a ten plan który układałeś przez cały miesiąc przed balem.-wtrącił się jeden z Weasleyów.
-Zamknij się Fred, albo cię zaraz zabiję..-warknął widząc moje zwężające się oczy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz